sobota, 13 kwietnia 2013

a może tak MAŁA CZARNA?

Nie będzie to post o kawie...
O sukience też nie...
Więc o czym będzie? Co można jeszcze nazwać małą czarną?
Nawiązując do sukienki można tak nazwać imprezę, a może raczej pewien event. I tak właśnie zrobiono :) Mała Czarna to cykliczna impreza mająca na celu promocję młodych projektantów mody, muzyków i artystów, organizowana w Concordia Design w Poznaniu.
Była to już piąta edycja tego wydarzenia, jednym z prowadzących był Sebastian Cybulski (jeżeli oglądacie "Barwy szczęścia" to na pewno kojarzycie to nazwisko, a może nawet i samą osobę aktora). Już od godziny 18:00 można było obejrzeć i zakupić rzeczy takie jak np.: torebki, bransoletki czy opaski w strefie showroom, a od godziny 19 wszyscy z niecierpliwością czekali na pokazy projektantów.

STREFA SHOWROOM:



POKAZY PROJEKTANTÓW:


Katarzyna Szymańska







KRAWIECTWO INFINI





MILOV

















POZERKI







Niestety nie wszystkie zdjęcia wyszły (zresztą te które wam pokazuję też nie są najlepszej jakości). Robiłam je z góry ponieważ musiałam wyciągnąć wysoko rękę by móc cokolwiek uwiecznić na zdjęciach. Przede mną stało kilku fotografów i czasami gdy któryś się podniósł to np. zasłonił mi nogi modelki, czasami światło było inaczej ustawione, a z ostatniego pokazu nie byłam w stanie zrobić zdjęć bo modelki nie zatrzymywały się na końcu wybiegu nawet na sekundę :/
Mnie najbardziej podoba się kolekcje INFINI i Katarzyny Szymańskiej, a wam?

Chciałabym podziękować Gosi Kulik za której pośrednictwem otrzymałam zaproszenie i firmie NIEDŹWIEDŹ-LOCK z Lubonia, od której otrzymałam zaproszenie :)







A tutaj zdjęcie na którym została uwieczniona chwila gdy odpowiadam na kilka pytań dziennikarza radia ESKA



  Więcej zdjęć (w o wiele lepszej jakości) możecie obejrzeć na fanpage'u Małej Czarnej na facebook'u
zapraszam was także na mojego fanpage'a Moja-moda-moje-szycie-by-MJ

Pozdrawiam

M.J.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

A tak było na warsztatach...

Muszę się przyznać, że już dużo czasu minęło od warsztatów fotografii studyjnej skierowanych do amatorów fotografowania, którzy nie mieli okazji pracować w studio, a chcieliby dowiedzieć się jak ten temat ugryźć. Moja rola polegała na zapewnieniu ciuchów dla modelek. Nie wszystkie rzeczy są uszyte przeze mnie, niektóre są własnością modelek albo studia ChocoBerry.

Na początku z racji tego, że większość z nas była sobie obca było dość spokojnie i cicho, jednak w miarę upływu czasu atmosfera zrobiła się bardzo sympatyczna i wszyscy świetnie się bawili.
Bardzo miło wspominam tamto popołudnie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się zorganizować takie warsztaty.

A dla was mam zdjęcia wykonane przez uczestniczki warsztatów Hanię, Irenę i Dorotę (której zdjęcia możecie podziwiać w niemal wszystkich postach jakie dodaję) oraz Pawła, który był pomysłodawcą i głównym organizatorem warsztatów.
Makijaże są dziełem Pauliny. A uroku zdjęciom dodają modelki Aneta i Paulina :)

Zdjęcia wykonane przez Hannę



Zdjęcia wykonane przez Irenę




Zdjęcia wykonane przez Dorotę





Zdjęcia wykonane przez Pawła





I jak podobają wam się zdjęcia?
Jak widać do stylizacji wykorzystałam moje wężowe spodnie i różową spódniczkę z koronką. Czerwona koszula jest moją własnością którą kupiłam kiedyś w sh właśnie z myślą o sesji zdjęciowej z jej wykorzystaniem.
Jeżeli chodzi o czarną skórzano-koronkową sukienkę to jest ona własnością studia i wpadła mi w oko, zresztą nie tylko mnie bo paulina gdy ją zobaczyła w moich rękach od razu zaznaczyła, że to ona chce mieć w niej robione zdjęcia :D

Mam nadzieję, że święta upłynęły wam radośnie i, że nie zabrakło bitwy na śnieżki :)

Pozdrawiam was serdecznie
M.J.

niedziela, 17 marca 2013

Własnoręcznie wykonana okładka na ...

w moim Przypadku na kalendarz 2013, ale w sposób jaki wam pokażę w dzisiejszym poście możecie np.
- ozdobić zniszczoną okładkę książki,
- zmienić okładkę zeszytu (bo wiadomo, że okładki zeszytów przeważnie nie zachwycają),
- nadać nowy wygląd pamiętnikowi
czy nawet przyozdobić album ze zdjęciami :)

Ale zanim pokażę wam jak zmieniłam mój kalendarz pragnę ogłosić, iż

wiosna idzie i budzę się do ż(sz)ycia!

Teraz już na miliard procent mój blog obudzi się z zimowego snu, ścieram kurz z maszyny i zabieram się do szycia, bo przecież muszę w czymś chodzić wiosną i latem ;) W głowie mam mnóstwo pomysłów (oby czas był dla mnie łaskawy i rozciągliwy na tyle bym mogła zrealizować wszystkie projekty) i biorę się do roboty. Dzisiaj nawet widziałam się z Dorotą i robiłyśmy zdjęcia nowej spódnicy w soczyście pomarańczowym kolorze, którą zaprojektowałam zimą, a uszyłam w minionym tygodniu :) Ale na razie ciiii... na post z tą spódnicą przyjdzie jeszcze czas :)

Powracając do kalendarza to szukałam... i szukałam... i szukałam kalendarza, który
- miał rozmiar "do torebki"
- był w niewygórowanej cenie
- był zaplanowany tak by jedna strona odpowiadała jednemu dniu tygodnia
- posiadał ładną okładkę

Niestety nie znalazłam kalendarza, który spełniłby wszystkie te wymagania, dlatego zakupiłam w Empiku (za 16zł) kalendarz, można powiedzieć bez okładki.




A do wykonania okładki wykorzystałam :
- tkaniny
- koronkę
- guziczek/ dżecik
- taśmę klejącą
- taśmę dwustronnie klejącą

Wykonanie:

Ułożyłam materiał na kalendarzu i na jednym końcu nakleiłam taśmę by móc przymocować tkaninę do wewnętrznej strony kartonowej okładki kalendarza (przód).

Następnie odcięłam zbędną ilość materiału by móc przykleić tkaninę do tylnej kartonowej okładki .

Kolejną czynnością jaką wykonałam było przecięcie tkaniny przy grzbiecie kalendarza i przyklejenie taśmy na górnym i dolnym brzegu tkaniny (by znów przykleić tkaninę do wewnętrznej strony kartonowej okładki kalendarza)

Tak będzie wyglądać okładka :) Czas na koronkę ...

Ucięłam kawałki odpowiedniej długości i ścięłam brzegi tak by później ładnie się połączyły

Przykleiłam koronkę, najpierw na górze i na dole później po bokach

Za pomocą taśmy dwustronnej przymocowałam dżecik...

I można by pomyśleć, że to koniec, ale jednak nie bo przecież od strony wewnętrznej kalendarz, a raczej jego okładka, też  musi się ładnie prezentować. Od strony wewnętrznej wyglądało to w następujący sposób:

Mogłam użyć jakiejś kartki (nawet zwykłej białej) którą przycięłabym do odpowiednich rozmiarów, ale jednak wykorzystałam puste kartki kalendarza - przykleiłam je za pomocą taśmy dwustronnej


I tak właśnie wygląda to krok po kroku :)
Gotowy kalendarz 2013 i egzemplarz z roku 2012 który był oklejany wycinkami z gazet ( bliżej można mu się przyjrzeć na starym blogu na onecie)




Co myślicie o tego typu ozdabianiu okładek? Robiliście kiedyś już coś takiego?

Pozdrawiam was serdecznie i do następnego postu ;)